Wałbrzych w internecie, czyli początek social media w B-10

Wałbrzych w internecie to pierwsze z serii spotkań dotyczących mediów społecznościowych. Zależy nam na tym, żeby w B-10 mieli swoje miejsce ludzie, którzy pracują na Facebooku, Instagramie, Twitterze i innych platformach do komunikowania się ze znajomymi, klientami, osobami do wspólnego uprawiania sportu, uczniami, instytucjami i tak w nieskończoność.

Celem pierwszego spotkania było zbadanie, czy zapraszanie ludzi mediów społecznościowych do B-10 ma sens. Zaczęliśmy więc od dość ogólnego tematu. Zastanawialiśmy się czy i jak funkcjonuje Wałbrzych w internecie. Czy u nas są blogerzy? Influencerzy?

wałbrzych w internecie

Wałbrzych w internecie bez blogerów

Wspólnie dochodzimy do wniosku, że Wałbrzych nie ma swoich blogerów, którzy znani są z tego, że są z Wałbrzycha lub piszą o nim. Raczej ktoś działa w interesujący ludzi sposób i po prostu o tym pisze. Przeglądając posty z #Wałbrzych łatwo znaleźć świetne zdjęcia krajobrazów i detali, bardzo podobają nam się zdjęcia z dronów. W informowaniu o działaniach miejskich dominuje Prezydent Roman Szełemej, zarówno na Facebooku jak i na Twitterze, prawdopodobnie drugi, albo trzeci post z #Wałbrzych właśnie od niego pochodzi. Duża część treści to informacje z wałbrzyskich mediów takich jak TV Wałbrzych. Wśród pozostałych postów z Wałbrzycha widać bardzo wielu sportowców szykujących się na Toyota Półmaraton Wałbrzych. Jedyna osoba, która jest jasno widoczna jako człowiek z Wałbrzycha mający jasny przekaz jest Karolina Tomza z Karoli zdaniem. U niej łatwo zobaczyć jasną, wesołą i spójną koncepcję pisania o naszym mieście.

 

Wałbrzych w internecie to Mordor czy zielone miasto?

Widoczne są dwa wyraźne trendy w pisaniu o mieście. Z jednej strony widzimy żale, niepowodzenia, krytykę miasta, a z drugiej zachwyt nad zmianami oraz relacje z miłego życia, zdjęcia spotkań, nowych atrakcji, udogodnień. Padają słowa „Wałbrzych jest specyficzny” a za nimi lawina skojarzeń i historii. Nasze miasto nie było nigdy spójne, każda dzielnica była zupełnie inna kulturowo, ludzie ją zamieszkujący przyjechali z różnych stron świata i dopiero pokolenie dzisiejszych licealistów może powiedzieć „jestem stąd”. Nasze połączenie z miastem dopiero się buduje. Ale ponoć taksówkarze mogą dziś przejechać cały kurs nie narzekając na Wałbrzych ani razu, co dziesięć lat temu było nie do pomyślenia.

 

Mijają nas informacje

Często dowiadujemy się o wydarzeniach już po ich zakończeniu. Niektórzy mówią, że w mieście nic się nie dzieje, inni muszą wyłączać powiadomienia, żeby nie dostać zawrotów głowy od zaproszeń na wspólne bieganie, wyjazdy, spotkania. Zamieszanie w mediach społecznościowych, ich filtry i algorytmy nie dają nam informacji, których poszukujemy. Poza tym dużo ludzi po prostu nie korzysta z internetu. Na festyny i spotkania trafiają ludzie, których zachęcił plakat, lub zabrał ktoś z rodziny. Stąd budowanie relacji Wałbrzyszan powinno odbywać się przede wszystkim offline. Ważne by spotkać się, może nawet przypadkiem i dopiero potem kontynuować relację w sieci.

 

Wnioski

  • Lubimy Wałbrzych i lubimy o nim pisać. Zachęcamy do dzielenia się nie tylko tym co robimy, ale też tym gdzie to robimy. Jeśli zachwyca mnie zachód słońca, to zaznaczam, że to wałbrzyskie słońce zachodzi.
  • Posługiwanie się mediami społecznościowymi wymaga umiejętności, warsztatu – to znaczy, że takie zajęcia muszą odbywać się regularnie w B-10
  • Istnieje zły stereotyp Wałbrzycha. Nowy jest w budowie i idzie mu całkiem dobrze.
  • Budowanie społeczności zaczynamy offline i kontynuujemy w sieci.
  • Może czas stworzyć własne medium?